QUOTE(Sarissoforoj @ 20/09/2022, 15:29)
Ale opierając się na Kurcie Jany podaje on, że za czasów Fryderyka Wilhelma drugiego w kompanii tworzącej dywizjon było 12 podoficerów - 4 sierżantów (w tym jeden feldfebel), 3 podoficerów szczebla pośredniego (kaptenarmus, podchorąży, furier) i 5 kaprali. Było więc aż nadto sierżantów aby te funkcje szykowych w dywizjonie pełnić.
Kompania nie tworzyła dywizjonu, była jednostką administracyjną. Do walki batalion dzielił się na osiem plutonów, lub cztery dywizjony. W plutonie było 18 rot po trzech żołnierzy (to była liczba minimalna, z upływem lat zwiększano liczbę rot), trzech oficerów i sześciu podoficerów. Większość z nich stała za linią, a ich głównym zadaniem było powstrzymywanie żołnierzy od spieprzania w czasie walki, co jest wprost zapisane w regulaminach.
QUOTE(Sarissoforoj @ 20/09/2022, 15:29)
Mi chodziło o okres napoleoński. Ale wróćmy do prusaków.
Wracając do Prusaków, również w okresie napoleońskim dowódca batalionu nie miał takiej kompetencji, by wycofywać sobie batalion z szyku.
QUOTE(Sarissoforoj @ 20/09/2022, 15:29)
Pozostawianie w ataku dużych wyrw w szeregach też niczego nie załatwiało, a wręcz powodowało rozchodzenie się plutonów, dywizjonów, które traciły spoistość. A czy przypadkiem szyk skośny nie ułatwiał właśnie między innymi ścieśnianie szyków, pododdziałów które poniosły straty?
Przesuwanie dziur w niczym nie pomaga, a jedynie odciąga oddziały od walki ogniowej, zastepując je bezsensownym i męczącym maszerowaniem. Szyk skośny niczego nie zmienia, bo w ramach szyku skośnego pododdziały poruszają się prostopadle do linii.
QUOTE(Sarissoforoj @ 20/09/2022, 15:29)
A odnośnie strzelania, to znalazłem informacje, że tak naprawdę efektywny ogień prowadziły dwa pierwsze szeregi, a trzeci ładował broń dla drugiego szeregu.
Widziałem taką informacje w stosunku do armii Księstwa Warszawskiego. W armii pruskiej, austriackiej i rosyjskiej tego nie było. Zresztą Prusacy pod koniec XVIII w. przeszli z szyku trzyszeregowego na dwuszeregowy, w którym oba szeregi strzelały na stojąco. Po 1810 r. ponownie prywrócono szyk trójszeregowy, jednak trzeci szereg był szkolony do walki w tyralierze, co często stosowano w praktyce.
QUOTE(Sarissoforoj @ 20/09/2022, 15:29)
Należy dodać, że w pruskiej kompanii znajdowała się pewna liczba żołnierzy nadliczbowych. Jaka była ich rola na polu walki nie wiem. Ale byli używani do doraźnego uzupełniania braków podczas przeglądów, a ci co pozostali stawali luzem na skrzydle.
Żołnierze nadliczbowi służyli do uzupełniania stanów kompanii PRZED WOJNĄ. W czasie wojny siemioletniej oddziały poniosły tak gigantyczne straty, że w ogóle nie było czegoś takiego, jak żołnierze nadliczbowi. W ostatnich latach wojny batalony, liczące nominalnie od 750 do 900 ludzi, liczyły po 300 - 400 żołnierzy. U Austriaków było tak samo.
QUOTE(Sarissoforoj @ 20/09/2022, 15:29)
No chyba nie. Gdyby tak było nie wynaleziono by czegoś takiego jak dywizjon, a kompania byłaby jednostką taktyczną. Kwatermistrz organizując armię do boju starał się tak ją podzielić aby poszczególne jej komponenty były o zbliżonych składach. Wiązało się to niechybnie z przesunięciami żołnierzy pomiędzy pododdziałami. Ten miszmasz nie obowiązywał tylko jednostek grenadierów formujących dywizjony w składzie jaki rzeczywiście mieli.
Tu już całkiem mieszasz. Kompanie grenadierskie wyłączano, tworząc osobne, czterokompanijne bataliony, które do walki dzieliły się identycznie na plutony lub dywizjony, jak kompanie muszkieterskie i fizylierskie. W walce podstawową jednostką taktyczną był batalion, podzielony na osiem plutonów ogniowych. Dywizjony sa opisane w pruskim regulaminie, ale rzadko pojawiają się w praktyce. Natomiast kwatermistrz nie organizował niczego do boju, ponieważ jego rolą było organizowanie obozów dla oddziałów.
QUOTE(Sarissoforoj @ 20/09/2022, 15:29)
Natomiast w armii Królestwa Polskiego jest wyraźnie podane, że wicepodoficerowie mają właśnie szlusować podmieniając ubyłych podoficerów w szyku.
Być może. Zwróć jednak uwagę, że to jest sam schyłek epoki taktyki linearnej. Szlusowanie miało jednak efekty uboczne. W "Gettysburgu" Swobody stoi, że w czasie szarży Picketa wskutek szlusowania linia konfederatów skróciła się z półtorej mili do niecałej mili. W efekcie jakiś pułk z Vermont (federalny) wyszedł przed szyk, zmienił front i bezkarnie strzelał w skrzydło konfederatów.